Wskaźnik CPI w lutym osiągnął nowe minimum i obecnie Polacy doświadczają deflacji na poziomie 1,6% r/r. Konsensus rynkowy wynosił -1,4%, a więc skala zaskoczenia była spora, jednak ma to niewielkie przełożenie zarówno na rynek złotego jak i polskich obligacji. Dzieje się tak z dwóch powodów. Pierwszy to fakt zakończenia cyklu obniżek stóp procentowych przez RPP, natomiast drugi to struktura danych. Znów bowiem pogłębiła się roczna dynamika cen energii (transport) i aktualnie jest to już prawie -12%! Zwalnia także dynamika wzrostu cen napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych, natomiast składowa ważąca najwięcej w koszyku inflacyjnym, czyli żywność, utworzyła lokalny dołek, co może być dobrym prognostykiem dla ogólnego wskaźnika CPI. Według prognoz NBP I kwartał tego roku ma być cyklicznym dołkiem inflacji.
Rysunek 1. Polska – składowe inflacji
Polski złoty jest mocno wyprzedawany i nie jest to bynajmniej wina spadającej inflacji. Jest to efekt portfelowy wyprzedaży walut rynków wschodzących, a jeśli dodamy do tego umacniającą się amerykańską walutę to otrzymujemy dolara wartego już prawie 4 zł, a tego nie doświadczaliśmy już w Polsce od 2004 roku.
Czarna seria odczytów z USA powoduje, że jest to obecnie najbardziej rozczarowującą gospodarka świata! Dalsza część komentarza – tutaj.