Al Brooks swojej edukacji wbrew pozorom nie rozpoczął od studiów związanych z finansami lub ekonomią. Zamiast tego na początku swojej kariery był żywo zainteresowany medycyną, którą studiował na Uniwersytecie w Chicago. Już w trakcie studiów zetknął się z tradingiem, wtedy jednak wybrał dla siebie inną przyszłość. Po zakończeniu nauki przeniósł się do Los Angeles, gdzie jako wyspecjalizowany okulista przez 10 lat kontynuował swoją praktykę. Był też twórcą pierwszego zatwierdzonego przez Medi-care ośrodka dokonującego skomplikowanych operacji na oczach. Po narodzinach córek, aby poświęcać im więcej uwagi, postanowił porzucić karierę okulisty. Sprzedał swoją praktykę i przeniósł się na obrzeża miasta, gdzie w domowym zaciszu mógł oddać się wychowywaniu dzieci oraz nowemu zajęciu – tradingowi. Utrzymując się przez 20 lat wyłącznie z handlu na rynkach E-mini futures, forex oraz surowcowych, autor książki jest najlepszym przykładem na to, że tradingiem można zająć się w każdym momencie życia i nigdy nie jest na to za późno. Co więcej może zająć się nim dosłownie każdy, o ile włoży wysiłek w przyswojenie sobie wiedzy niezbędnej do zarabiania na rynkach. Właśnie tą wiedzą pragnie podzielić się z nami Al Brooks w swojej najnowszej książce.
Ciężkie początki
Jako osoba recenzująca pozycję za swoją powinność uznaję przeczytanie książki od deski do deski, dlatego lekturę „Analiza Price Action: Trendy” rozpocząłem od dość rozbudowanego słownika terminów, występującego na początku. Okazało się to błędem, ponieważ natłok profesjonalnych zwrotów oraz traderskiej nomenklatury potrafi przytłoczyć. W pełni świadomie polecam ominięcie tego fragmentu i jedynie zaglądanie do niego w trakcie czytania dalszych rozdziałów, ponieważ bez zagłębienia się w lekturę przykładowe opisy typu:
„Cofnięcie, które przyjmuje postać trzech pchnięć ceny w jednym kierunku, tworząc układ high 3 w trendzie wzrostowym lub low 3 w trendzie spadkowym. Ze względu na to, że formacja korekty w kształcie klina generuje zagranie zgodne z trendem, na końcu cofnięci można rozważyć realizację pierwszego sygnału otwarcia pozycji.”
będą dla czytającego co najmniej niezrozumiałe. Zrozumienia ich nie ułatwia także fakt braku ilustracji, gdyż dłuższe opisy konkretnych sytuacji ciężko będzie sobie wizualizować, szczególnie osobom rozpoczynającym swoją przygodę z tradingiem, nie mającym zakodowanych pewnych wzorów rynkowych.
Wstęp do właściwej lektury nie ustępuje jej jeśli chodzi o objętość, zajmując bagatela 40 stron książki. Tu autor stara się nakierować czytelnika na swój tok myślenia oraz spojrzenia na rynki. Próbuje uświadomić swoim odbiorcom, że na dobrą sprawę, na rynkach finansowych niczego nie można być pewnym w 100%, ponieważ nie ma konkretnych rzeczy, które warunkowałyby wszystkie ruchy kursu. Nie są to ani analiza techniczna, ani publikacje makroekonomiczne, dlatego tradingu nie należy przesadnie komplikować, jedyne co jest nam potrzebne, to właściwe reagowanie na zachowanie ceny.
Po bardzo interesującym wywodzie na temat tego co wpływa na rynki, kolejny raz przychodzi nam, zmierzyć się ze swego rodzaju przeszkodą . Otóż sam autor bez ogródek przyznaje, że jego kompletne podejście do tradingu oraz styl handlu zostały rozpisane na 3 pozycje książkowe, a posiadająca ponad 500 stron „Analiza Price Action: Trendy” jest zaledwie pierwszą z nich. Na pewno będzie to niemałym zaskoczeniem dla osoby, która zapłaci za opasły tom , co więcej nawet gdyby wyraziła chęć nabycia pozostałych dwóch części może je dostać tylko w języku angielskim, gdyż do momentu pisania tej recenzji, dzieła Ala Brooksa nie zostały przetłumaczone na nasz ojczysty język.
Podsumowanie
Mam świadomość, że podsumowanie zamieszczone bezpośrednio pod opisem wstępu do książki jest zabiegiem co najmniej nietypowym, jednak miałem ku temu dwa powody:
1)Książka to istna encyklopedia wiedzy o price action, opisanie poszczególnych rozdziałów lub chociażby tematyki poruszanej w lekturze sprawiłoby, że recenzja zajęłaby 15 stron.
2)Wstęp w dużej mierze pokazuje na czym w pozycji skupia się sam autor, jak również samą konstrukcję książki. I właśnie tu dochodzimy do największego problemu lektury – niezliczonym zaletom pozycji, towarzyszą także pewne wady, które zmuszony jestem wypunktować w recenzji .
Przede wszystkim zaletą książki jest to, że autor pokazuje swoje własne spojrzenie na rynek, raz po raz zaznaczając, że analiza techniczna oraz publikacje nie mają większego znaczenia, gdyż rynki tworzą ludzie i to przede wszystkim ich reakcje (obojętnie czym podyktowane) sprawiają, że zmieniają się kursy walorów. Pokazuje szereg metod jak odczytywać wykresy i poprawnie reagować na każdą formację, a nawet na poszczególne świece. Przyznam szczerze, że metody te nie są tak popularne jak analiza techniczna, natomiast wydają się być równie skuteczne. Po informacjach zawartych w książce oraz po profesjonalnym podejściu, bez przeszkód mogę stwierdzić, że Al Brooks jest doskonałym traderem. Niekoniecznie jest jednak równie dobrym pisarzem;)
I tu właśnie należałoby przejść do omówienia głównej bolączki książki – jej konstrukcji. Podczas lektury, jedną z najbardziej dokuczających rzeczy jest brak wystarczającej ilości ilustracji wykresów. Autor często opisuje konkretne sytuacje rynkowe, lecz mimo, że opisy te są tworzone świeca po świecy, ciężko jest je sobie wizualizować i poukładać w głowie, przez co pozycję czyta się niebywale wolno, z uwagi na konieczność przestojów, w których czytelnik układa sobie obraz rynku przedstawiany w książce. Inną wadą jest rozbudowanie samych opisów, nawet jeżeli w rozdziale pojawia się wykres przedstawiający wycinek rynku, jego opis jest tak szczegółowy, że potrafi sięgać na kilka stron do przodu względem ilustracji, czego przyczyną jest ciągłe kartkowanie lektury celem skonfrontowania tekstu z obrazem. Innym zabiegiem, który wydaje się nie na miejscu jest odsyłanie do pozostałych książek (uwagi w stylu „ten problem opisałem w kolejnej książce” są tutaj na porządku dziennym), jak również odsyłanie do strony internetowej, na której wykresy zawarte w książce, można obejrzeć w lepszej jakości, co według mnie zakrawa na absurd, gdyż aby w pełni czerpać przyjemność z lektury, powinno się nie tylko zakupić pozostałe 2 pozycje, ale również posiadać komputer i dostęp do internetu.
Podsumowując nową książkę Ala Brooksa polecam przede wszystkim osobom z pewnym doświadczeniem na rynkach finansowych. Jednak także laik znajdzie tu całe kompendium wiedzy na temat price action. Pomimo pewnych wad w konstrukcji samej książki, uważam że bledną one w obliczu wiedzy jaką autor przelał na kartki swojego dzieła. Jeżeli tylko czytelnik wybaczy pewne niewygody związane z czytaniem, lektura wynagrodzi mu trud wielokrotnie.