Tak jak oczekiwaliśmy korekta wcześniejszych wzrostów dolara jest kontynuowana. Wiceprezes FED (Stanley Fischer) mówił w samych pozytywach o nowej strategii fiskalnej administracji Trumpa, czego jednak zabrakło to to, w jaki sposób wpłynie ona na na kształt polityki monetarnej w latach 2017-2018 i ile to wszystko będzie kosztować. W efekcie dolar nie dostał dodatkowego paliwa do wzrostów, a zbliżający się długi weekend w USA (Święto Dziękczynienia) może prowokować nawet do intensyfikacji rozpoczętych z nowym tygodniem spadków. Z kolei członek FED z St. Louis (James Bullard) w wywiadzie dla niemieckiego czasopisma Handelsblatt powiedział, że prezydent Trump utrzyma niezależność banku centralnego. Również on nie komentował bieżącej sytuacji monetarnej. Natomiast Jerome Powell z zarządu FED mówił w piątek wieczorem nt. usuwania barier w globalnym handlu, co o dziwo zupełnie było nie na linii wizji protekcjonistycznych pomysłów z kampanii Trumpa.
Dolar utrzymuje wysokie poziomy i nie można wykluczyć, że ta dynamika generalnie jeszcze jakiś czas się utrzyma. Biorąc pod uwagę, że rynek będzie potrzebował nowych bodźców, aby utrzymać tak wyraźną dynamikę zwyżek USD, które raczej nieprędko się pojawią. Wydaje się jednak, że powoli wyczerpuje się paliwo dla silnego dolara. W czwartek czeka nas Święto Dziękczynienia, w trakcie którego może dojść do pewnego odreagowania na parze i być może to będzie przełom na parze EURUSD.
Tymczasem oceny, że FED będzie „jastrzębi” albo bardzo „jastrzębi” w następnych latach za sprawą możliwego wpływu działań administracji Trumpa na gospodarkę i przede wszystkim na inflację, to raczej pobożne życzenia rynków finansowych. Jeżeli Trump zrealizuje tylko 40% ze swoich obietnic to będzie to początek końca silnego dolara. Na razie jednak na rynkach finansowych mamy imprezę jak na Titanicu. Wszyscy się cieszą, orkiestra gra, szampan się leje, ale nikt nie widzi, że statek zaczyna tonąć. Wydaje się że rynek właściwie już w 100% wycenił grudniową podwyżkę stóp w USA. Widzimy wyhamowanie na parze EURUSD wykres konsoliduje się nieco powyżej 1,06. Oczywiście do 14 grudnia jeszcze się trochę może zmienić, Tak czy inaczej rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich to już 2,31%, a notowano parę dni temu jeszcze wyższe poziomy. Dla porównania, w lipcu było mniej niż 1,4%. Należy jednak jeszcze o jednym ryzyku pamiętać którym jest referendum we Włoszech.
Z ważniejszych danych, na które warto dziś zwrócić uwagę to odczyty ze strefy euro oraz Niemiec, czyli wskaźnik szacunkowy indeksu PMI dla przemysłu oraz dla usług, cotygodniowa publikacja wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, szacunkowe zamówienia na dobra trwałego użytku, amerykański szacunkowy Indeks PMI dla przemysłu oraz dane z rynku nieruchomości (w trakcie sesji amerykańskiej).
Przyjrzyjmy się parze EURUSD
Wtorkową sesję byki rozpoczęły od przypuszczenia ataku na strategiczny poziom 1.0670. Wybicie tej strefy skutkowałoby otworzeniem się korytarza i aktywowałoby zlecenia do silnej strefy oporu przy poziomach cenowych 1.0750 – 1.0790. Próba popytu nie była udana i przy poziomie ceny 1.0656 doszło do kontrataku niedźwiedzi. Przez resztę dnia byki były coraz bardziej spychane do defensywy, na coraz to niższe poziomy cenowe, aż do minimum na poziomie 1.0580, który wydał się być dla popytu atrakcyjnym (na tym poziomie doszło do odreagowania).
Informujemy, że treści zaprezentowane w niniejszym serwisie nie stanowią rekomendacji ani porady inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r, (Dz. U. z 2005 r., Nr 206, poz. 1715) w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych ich emitentów lub wystawców. Treści te mają charakter informacyjny i przygotowane zostały z należytą starannością oraz w oparciu o najlepszą wiedzę ich autorów. Autorzy oraz właściciele niniejszego serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym serwisie, a w szczególności za wynikłe z nich straty.